Powyżej: Wielebny Jospeh Kony. Things in Africa...
W czasie gdy wszyscy zastanawiali się jaki los spotka Grzegorza Schetynę w nowej kadencji Sejmu, Barack Barakowicz Obama wysłał 100 amerykańskich żołnierzy do Ugandy,
gdzie będą walczyć z Armią Oporu Pana dowodzoną przez półprotestanckiego sekciarza
Jospeha Kony. Czemu administracja USA interesuje się jakimś afrykańskim watażką (jakich wiele)? Tak się składa, że LRA jest narzędziem, które Sudan wykorzystuje do destabilizacji krajów regionu. Jest to więc posunięcie wymierzone w Chartum. To już ósmy konflikt, w jaki są zaangażowane amerykańskie siły zbrojne za rządów laureata pokojowego Nobla Baraka Barakowicza Obamy. Pozostałe to: Afganistan, Irak, Libia, Jemen, Somalia, Pakistan (działania sił specjalnych i dronów) a także Iran (akcje specjalne i być może
wsparcie kurdyjskiej partyzantki). Nieźle jak na człowieka, który zdaniem światowej lewicy odciął się od "militarystycznej polityki reżimu Busha" :)
A poniżej: klimatyczna scena z filmu "Łzy Słońca". Czyli rasistowskie wojska USA wykańczają kumpli Simona Mola. Things in Africa...
Czytałem o zezwierzęceniu LRA.
OdpowiedzUsuńWioski na na północy gdzie grasują te bandziory niemal opustoszały, rząd zakłada w niektórych warowne punkty, a część ludności przesiedlono. Kilka lat temu chciano go wykończyć, wycofał się z Ugandy do Kongo gdzie najwyraźniej odbudował swoje siły.
Życzę mu drona na gwiazdkę z nowo powstałej bazy na Seszelach.
Ta cała armia to biedne naćpane dzieciaki, nie mogę zrozumieć jak przez tyle lat można męczyć się z przeciwnikiem którego w dwa tygodnie wykończyłaby kompania komandosów albo batalion zwykłej piechoty?
OdpowiedzUsuń@Marcin
OdpowiedzUsuńjak widać do tej pory nikomu nie opłacało się (?) wysłanie kompanii komandosów tudzież piechoty :) Mam na myśli oczywiście wojska na poziomie zachodnim a nie dzikusów bez przeszkolenia ale w wojskowych mundurach