Miałem ciekawy sen, w którym przed prezydencką inauguracją doszło w USA do puczu/rebelii przeciwko Trumpowi. Prezydent-elekt wycofał się gdzieś na prowincję, a ja do niego dotarłem i namówiłem, by wrócił. Inauguracja się odbyła, a ja dostałem na nią zaproszenie i... Prezydencki Medal Wolności :) Wspominam o tym, tak na wszelki wypadek. Bardzo, bardzo, bardzo rzadko miewam bowiem sny, które choć w drobnej części pamiętam. Gdy opowiedziałem o tej wizji znajomemu, który wiele lat mieszkał w USA, on stwierdził, że przed 11 IX 2001 r. miał sen, w którym goniła go ściana pyłu. "Snów nie należy więc lekceważyć" - stwierdził. W 2015 r. inny mój znajomy, podróżnik, opowiedział natomiast, że miał sen, w którym Trump został wybrany prezydentem. W 2020 r., w noc wyborczą, śniło mi się, że wynik wyborów był "dziwny" i "daleki od rozstrzygnięcia". Przekaz tego snu był "nie tym razem". Jeden z twitterowiczów napisał w tamtych dniach: "A co jeśli Trump będzie startował za cztery lata i wygra z Kamalą". Został powszechnie wyśmiany...
" I ujrzałem jedną z jej głów jakby śmiertelnie zranioną, a rana jej śmiertelna została uleczona .A cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem za Bestią" Ap 13,3
Po zamachu na Trumpa śmiałem się, że libki zaczną wykorzystywać ten fragment Apokalipsy w narracji mówiącej o tym, że Trump jest Antychrystem. Na YouTube rzeczywiście można znaleźć sporo filmów z takimi twierdzeniami. W niektórych - na przykład w poniższym - przypominane są ciekawe przykłady synchroniczności związanych z Trumpem, w tym "przepowiednie" z gry karcianej Illuminati wypuszczonej na rynek w 1995 r.
Zapewne aluzje do Antychrysta będą się pojawiać przy każdej okazji, gdy Trump będzie angażował się w narzucanie Izraelowi rozejmów z Palestyńczykami. Usłyszymy pewnie o Trzeciej Świątyni itp.
"W 1997 roku Clif High wraz z przyjacielem stworzył oprogramowanie o nazwie WebBot (https://en.wikipedia.org/wiki/Web_Bot), które analizowało dane lingwistyczne z internetu. Program ten miał na celu przewidywanie wydarzeń przyszłości, co mogło pomóc w prognozowaniu ruchów na giełdzie. Dzięki temu twórcy zarobili sporo pieniędzy. Z czasem WebBot został rozwinięty do tego stopnia, że zaczął rzekomo przewidywać ważne globalne zmiany. Niektóre przewidywania okazały się trafne, inne – zupełnie chybione, jak np. zapowiedziany koniec świata w 2012 roku. Clif tłumaczył później, że w tamtym okresie blogosfera była pełna nieprawdziwych informacji i wymyślonych historii, które wpłynęły na wyniki analizy. W 2009 roku WebBot miał przewidzieć wywiad Joe Rogana z Donaldem Trumpem. W tamtym czasie Joe Rogan był mało znanym dziennikarzem. WebBot nie podał dokładnej daty wywiadu, ale określił go mianem "temporal marker" – wyznacznika czasu. Według analizy, po tym wydarzeniu w ciągu 39 dni miała nastąpić seria istotnych zdarzeń. Dane wskazywały na eskalację napięć lub konflikty w przestrzeni powietrznej. Przewidywane wydarzenia mogły obejmować: - Starcia związane z UFO, np. incydenty między niezidentyfikowanymi obiektami a samolotami wojskowymi (patrz: ostatnie wydarzenia nad bazami USA w Wielkiej Brytanii). - Chaos w przestrzeni powietrznej, który mógłby symbolizować ujawnienie technologii związanych z UFO lub inne poważne zmiany. Nie chodzi tu jednak o UFO w rozumieniu statków kosmicznych, lecz raczej o pojazd, urządzenie, bombę lub rakietę, które wzbudzą duże zainteresowanie. Może to mieć nawet związek z doniesieniami o nowoczesnej broni Rosji, zwanej "Oriesznik". Teoretycznie po 3-4 grudnia ma rozpocząć się seria zdarzeń powiązanych z globalnymi konfliktami i wydarzeniami w powietrzu. Wywiad Donalda Trumpa z Joe Roganem został nagrany 25 października 2024. Dwa miesiące temu Clif High założył kanał na YouTube, gdzie dzieli się historiami ze swojej pracy, w tym także analizami WebBota, które często traktowane są jako współczesne "przepowiednie" na miarę Nostradamusa. https://www.youtube.com/watch?v=_v8bWCkCJ1s https://www.youtube.com/watch?v=_eerx6TufDo Ciekawostką jest, że Clif „wyanalizował”, iż 14-15 lipca 2024 roku wydarzy się coś, co poruszy cały świat. 14 lipca miał miejsce zamach na Trumpa."
(koniec cytatu)
Po tym jak sojowy cuck próbował 14 lipca zabić Trumpa, rozpoczął się ciekawy trend: Jeff Bezos i Mark Zuckerberg zaczęli publicznie chwalić republikańskiego kandydata. Zaczęli spodziewać się jego zwycięstwa wyborczego i szykować do hołdu lennego. Big Tech z Doliny Krzemowej półoficjalnie opowiedział się za Trumpem, a przypieczętowaniem tego sojuszu był wybór J.D. Vance na kandydata na wiceprezydenta oraz silne zaangażowanie Muska w kampanię Trumpa.
Biden, w swoim przemówieniu pożegnalnym ostrzegał przed "kompleksem technologiczno-przemysłowym". Oczywiście dotychczasowym władcom świata nie podoba się to, że nowe technologie pozwoliły na złamanie ich monopolu dezinformacyjnego i pozwoliły na kształtowanie alternatywnych ruchów politycznych. Z tego powodu szykuje się też starcie amerykańskiego Big Techu z Unią Europejską. Starcie, którą eurocucki przegrają, gdyż za Big Techem będzie stała cała potęga amerykańskiego państwa.
Stawką w tej grze jest m.in. kwestia rozwoju sztucznej inteligencji - coś co łączy w panice leśnych dziadków z Brukseli/Berlina i staroświeckich konserwatystów w rodzaju profesora Zybertowicza. Nie zdziwiłbym się, gdyby zwycięstwo wyborcze Trumpa okazało się tym, czynnikiem, który doprowadzi w przyszłości do zwycięstwa opcji transhumanistycznej.
Czyżbyśmy więc znaleźli się na ścieżce prowadzącej do zdominowania naszej planety przez totalitarną Sztuczną Inteligencję? Jeśli tak, to libki i sojowe cucki totalnie spierdoliły sprawę, nie powstrzymując technologicznego "Antychrysta". No, ale czego spodziewać się po libkach i sojowych cuckach? Takie z nich katechony...
W sumie to i tak dużo lepszy scenariusz od różnych unijnych Zielonych Ładów. Zawsze sobie wyobrażałem Antychrysta jako jakiegoś libkowskiego nudziarza śpiewającego "Imagine" i mówiącego, że "będziecie jeść soję, nic nie będziecie posiadać i będziecie szczęśliwi". Teraz okazuje się, że Antychryst może być w sumie fajnym, memicznym kolesiem oferującym światu renesans technologiczny, podbój Marsa i seksroboty napędzane sztuczną inteligencją...
***
Na pożegnanie Joe Bidena, przypomnijmy jak długo był on na amerykańskiej scenie politycznej:
***
Zapowiada się ciekawy film "Syn stulecia" poświęcony Benito Mussoliniemu i temu jak prowadzono politykę przed wynalezieniem mediów społecznościowych i sojowych cucków.
Fiński dziennik "Ilthalehti" niedawno opisał, powołując się na informatorów z NATO, rosyjskie plany wojenne na okres po zakończeniu "trzydniowej specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie. Przewidują one atak na norweską prowincję Finmark oraz na Finlandię. Celem jest m.in. przesunięcie granicy na linię ustaloną w Traktacie z Turku z 1743 r. W kolejnym etapie miałyby zostać zaatakowane: Estonia, Łotwa, Litwa oraz szwedzka Gotlandia.
Na pierwszy rzut oka te plany wyglądają na szalone - ale przecież tak samo nieprawdopodobna wydawała się pełnoskalowa rosyjska inwazja na Ukrainę. Uderzenie na Norwegię miałoby jednak dla Moskwy głęboki sens. Sparaliżowanie wydobycie ropy i gazu ze złóż norweskich znów otwierałoby Europę na rosyjski szantaż gazowy. Zwłaszcza jeśliby Rassija ze swojego libijskiego przyczółku zaczęła równolegle uderzać w energetyczne trasy przesyłowe z Afryki Północnej. Pamiętajmy również, że rosyjskie wojska ćwiczą od lat scenariusz inwazji na Norwegię i Finlandię - robiły to choćby podczas manewrów Zapad 2017.
Jak wyglądałaby jednak taka inwazja w praktyce? Na niekorzyść agresora grałby przede wszystkim teren. To nie bezkresne ukraińskie równiny na które łatwo wjechać czołgami. Tam trzeba byłoby się przedzierać przez mroźne góry, tereny polodowcowe i bagna. Desant spadochronowy na fińskie lotnisko Ivalo skończyłby się pewnie większą masakrą niż próba zajęcia lotniska Hostomel. Konwój z Królewca wiozący wojska mające desantować się na Gotlandii zostałby pewnie zatopiony na wiele mil przed tą wyspą. Dodajmy, że Finlandia i Norwegia posiadają dosyć nowoczesne armie, ze sprawnymi systemami mobilizacji rezerw. Jedynym elementem tego planu, który mógłby się powieść byłaby inwazja na Estonię, Łotwę i Litwę.
Imperialne apetyty, "biednej, stale osaczanej przez NATO" Rassiji nie ograniczają się jednak tylko jednak do Europy. "Financial Times" ujawnił niedawno, że od 2014 r. Rosja planowała kampanię bombardowań Japonii oraz Korei Płd. Wyznaczono 160 celów w obu krajach, m.in. elektrownie jądrowe i tunele. Kampanię lotniczą na Dalekim Wschodzie miano zacząć po to, by... uniemożliwić Japonii i Korei Płd. wsparcie dla NATO w przypadku rosyjskiej inwazji na zachód. Czyli Rassija chciała otworzyć wojnę na drugim froncie, by uniknąć prowadzenia wojny na dwóch frontach... Logiczne. Jakby taka kampania wyglądała w praktyce? Przypomnę, że Ruscy wciąż się nie nauczyli jak prowadzić kampanie bombardowań strategicznych i nie potrafią wywalczyć supremacji w powietrzu nad terytorium kraju, który miał lotnictwo oparte na postsowieckich maszynach. Jakby wyglądało ich starcie z japońskimi Mitsubishi F-2? Zapewne skończyłaby się tym, że Japończycy i Koreańczycy zmasakrowaliby rosyjskie lotnictwo, a następnie zatopiliby Flotę Pacyfiku.
A różni duporealiści w rodzaju Mażewskiego, Michała "Dupy" Krupy czy Wojciecha "Mielonki" Golonki mówią nam, że z Rosją możemy się racjonalnie dogadać - jak za tusskowego resetu...
Tymczasem...
Prezydent-elekt Donald Trump pajacuje mówiąc o inwazji na Panamę, Grenlandię i Kanadę. Tak jakby realizował scenariusz starego filmu Michaela Moore'a "Operacja kanadyjski boczek". Czy on właśnie skutecznie odciągnął w ten sposób uwagę globalnej opinii publicznej od czegoś bardzo ważnego? Czy może w tym szaleństwie jest metoda?
Spodziewam się, że w przypadku wojny USA z Chinami, Amerykanie będą musieli dokonać szybkiego desantu w Panamie, by przejąć Kanał, zanim zrobią to Chińczycy. To byłoby coś podobnego jak brytyjsko-kanadyjsko-amerykańska okupacja Islandii w czasie drugiej wojny światowej. Panama formalnie nie ma armii, tylko siły policyjne i straż wybrzeża. Ponadto nie radzi sobie z utrzymywaniem infrastruktury Kanału - z jego pogłębianiem itp. Ryzyko tego, że kontrolę nad Kanałem przejmą Chińczycy jest całkiem realne - oni już są operatorami portów po obu stronach Kanału.
Grenlandia też jest ważna strategicznie - zwłaszcza w przypadku rosyjskiej inwazji na Norwegię. To również terytorium bogate w surowce, w tym metale ziem rzadkich. USA mogłyby ją przejąć w sposób o wiele prostszy niż inwazja militarna. Wystarczyłoby wesprzeć finansowo odpowiednie siły w ewentualnym referendum niepodległościowym. Choćby płacąc po 100 tys. dolarów każdemu mieszkańcowi Grenlandii. Być może początkiem takiego scenariusza jest niedawna wizyta Donalda Trumpa Jra na Grenlandii. Dania w praktyce ma małą kontrolę nad tym, co się tam dzieje. Nie jest w stanie obronić Grenlandii militarnie, a wojska amerykańskie już tam są. O ile więc słowa prezydenta-elekta o zbrojnym włączeniu tej wyspy do USA można uznać za werbalną prowokację, to olbrzymim pajacowaniem są deklaracje Francji i Niemiec o tym, że są one gotowe bronić Grenlandii przed Amerykanami. Wyobraźcie sobie... żołnierze Bundeswehry marznący w okopach podczas bitwy o Nuuk :)
Zapowiedzi Trumpa mówiące, że Kanada stanie się 51 stanem USA można brać oczywiście za trolling. Tak samo jak nazywanie Justina Castro Trudeau "gubernatorem Kanady", czy zapowiedź przemianowania Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Ameryki. ALE... Latem 2024 r. pewien protestancki ewangelista zaczął twierdzić, że "Bóg mu pokazał przyszłość", w której USA, Kanada i Meksyk będą posiadały wspólną walutę i że do tego doprowadzi Trump. Można się pośmiać z bibliozjeba, ale to co on rzekomo widział we śnie bardzo przypomina plany z czasów Busha Jra na pogłębienie integracji USA, Kanady i Meksyku. Miała powstać Unia Północnoamerykańska ze wspólną walutą o nazwie amero. Byłaby to największa gospodarka świata, mająca nominalny PKB warty blisko 35 bln USD. Czyżby więc Trump imperialną retoryką przykrywał bardziej konkretne, "globalistyczne" plany?
"Do pieca" dołożyli tam też chciwi kapitaliści. To, że w hydrantach brakowało wody ma zapewne coś wspólnego z tym, że od 1994 r. sporą część zasobów wodnych Kalifornii kontroluje rodzina Resnicków, zarabiająca na odsprzedawaniu wody stanowi. To jest model ka(ł)pitalizmu, który MFW promował w latach 90-tych w Trzecim Świecie. Jak widać dupokraci skutecznie zmienili bogaty stan Kalifornię w Trzeci Świat.
Karma dopadła jednak nie tylko pro-dupokratycznych cwelebrytów, którym wraz z domami zjarały się dyski twarde z terabajtami pornografii dziecięcej. Karma dopadła też znanego z sympatii do republikanów aktora Jamesa Woodsa. O ile Woods ma w wielu sprawach rozsądne poglądy, to w kwestii bliskowschodniej za bardzo angażuje się emocjonalnie po stronie Izraela. Domagał się więc, by Strefę Gazy zmienić w morze ruin, a teraz płacze, że mu się spalił dom...
***
W Libanie wybrano nowego prezydenta - został nim gen. Joseph Aoun, dowódca armii, maronita (czyli katolik lokalnego obrządku), na szczęście nie spokrewniony z poprzednim prezydentem generałem Michelem Aounem. Joseph Aoun wyróżnił się podczas operacji odbicia części sunnickiego miasta Trypolis z rąk Państwa Islamskiego. Obecnie zapowiada rozbrojenie Hezbollahu.
Związany z republikańskim mainstreamem magazyn "National Review" określił rząd Tusska jako poważny problem dla nowej administracji Trumpa wskazując, że gabinet rządzący w Warszawie prześladuje proamerykańską opozycję i zapowiadał... aresztowanie Netanjahu. Można to uznać za pojedynczy głos, ale...
Unia Europejska idzie na zderzenie czołowe z amerykańskimi gigantami technologicznymi. Robi sobie problem swoimi idiotycznymi regulacjami, które mocno ograniczają badania nad sztuczną inteligencją oraz przewidują cenzurowanie platform społecznościowych. I robi to akurat w momencie, gdy Musk, Zuckerberg i Bezos wkupili się w łaski Trumpa i prezentują się jako obrońcy wolności słowa w internecie. J.D. Vance groził państwom Unii, że jeśli będą zwalczać amerykańskich gigantów cyfrować i cenzurować net, to mogą zostać objęte sankcjami i pozbawione amerykańskiej ochrony militarnej.
Co w tym czasie robią geniusze rządzący w Weichselgau? Deklarują chęć zamykania opozycyjnych telewizji i cenzurowania netu. Ciekawe czy będą też cenzurować kolesia wyglądającego jak Homelander, który ma ponoć nadzorować TVN z ramienia Fox News?
Pomysł Schnepffowej, by powtórzyć Obławę Augustowską zablokować X na czas wyborów już został zauważony przez amerykański alt-right. Czy oni naprawdę są tak głupi, by bruździć w interesach najbogatszemu człowiekowi świata i całej Dolinie Krzemowej? Biorąc pod uwagę, że szefem SKW zrobili niejakiego Stróżyka i za ich rządów odbywają się różne akcje w stylu zgubienia 240 min przeciwpancernych, obawiam się, że tak.
Czy starotestamentowy Bóg miał nozdrza? A skąd takie pytanie? Ano stąd, że w hebrajskiej wersji językowej Biblii często pojawia się w odniesieniu do J... słowo "apayim" znaczące właśnie "nozdrza". Często mowa jest tam o "długich nozdrzach", co często wprawiało tłumaczy w konfuzję. Określenie to wyglądało na pozbawione sensu, więc zmieniano je na "długie oblicze" lub "długotrwały gniew". W niektórych fragmentach ksiąg starotestamentowych zachowały się jednak wzmianki o długich nozdrzach, z których wydobywał się dym i w których formował się ogień. I tak, na przykład, w Biblii Tysiąclecia mamy przypis do Pwt 32,22 wyjaśniający, że słowa "zapłonął żar mojego gniewu" można przetłumaczyć też dosłownie jako "ogień buchnął mi z nozdrzy".
W ciekawy sposób opisane jest starotestamentowe Bóstwo w Psalmie 18
"9 Uniósł się dym z Jego nozdrzy, a z Jego ust - pochłaniający ogień: od niego zapaliły się węgle. 10 Nagiął On niebiosa i zstąpił, a czarna chmura była pod Jego stopami. 11 Lecąc cwałował na cherubie, a skrzydła wiatru Go niosły. 12 Przywdział mrok niby zasłonę wokół siebie, jako okrycie ciemną wodę, gęste chmury. 13 Od blasku Jego obecności rozżarzyły się węgle ogniste."
Co to za mitologiczne stworzenie latało, zionęło ogniem i posiadało długie nozdrza, z których wydobywał się dym?
Ową mityczną bestię znamy zarówno z mitologii bliskowschodniej, egipskiej, greckiej, nordyckiej, słowiańskiej i wschodnioazjatyckiej. U Indian Mezoameryki bywało określane jako "pierzasty wąż", a u Aborygenów australijskich jako "tęczowy" bądź świetlisty "wąż". W Polsce znamy tego stwora z historii o szewcu Dratewce i Smoku Wawelskim (ponoć bardzo podobnej do jednej z irańskich legend.)
Smoki pojawiają się w mitach i legendach wielu cywilizacji oraz ludów z kilku kontynentów. Legendy o nich wykazują bardzo dużo podobieństw - musiały więc mieć wspólne źródło. Co było jednak tym źródłem? Czy mity o smokach powstały dlatego, że ludzie natykali się na kości dinoazurów? Czy też może miały jakieś inne, realne źródło?
Dlaczego jednak starotestamentowy, żydowski Bóg był przedstawiany jako smok? Czy była to tylko alegoria siły?
W księgach Tory opisujących wędrówkę Izraelitów po (saudyjskiej?) pustyni mamy opis Namiotu Spotkania, w którym Mojżesz/Echanton i kapłani spotykali się z J... Codziennie zanosili oni tam swojemu Bóstwu ofiary z owiec i bydła. Z opisów biblijnych wynika również, że nad namiotem unosił się dym. Dlaczego jednak Wszechmogący Bóg potrzebowałby wielkiego namiotu, by się ukrywać przed oczami wiernych? I po co mu były ofiary z owiec i krów?
W Księdze Liczb, w rozdziale 31 jest natomiast opisana święta wojna przeciwko Madianitom. Mojżesz/Echnaton wydał wówczas ludobójczy rozkaz, mogący kojarzyć się z praktykami Państwa Islamskiego:
"7 Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. 18 Jedynie wszystkie dziewczęta, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawicie dla siebie przy życiu."
Później jest mowa o szczegółowym podziale łupów. "28 Winieneś jednak od wojowników, którzy wyruszyli na wyprawę, wziąć jako dar dla Pana jedną sztukę na pięćset - zarówno z ludzi, jak też z wołów, osłów i owiec. (...) 36 Połowa przypadająca w udziale tym, którzy brali udział w wyprawie wojennej, wynosiła: trzysta trzydzieści siedem tysięcy pięćset owiec. 37 Z tego oddali Panu sześćset siedemdziesiąt pięć sztuk; 38 trzydzieści sześć tysięcy wołów - z czego oddali Panu siedemdziesiąt dwie sztuki; 39 trzydzieści tysięcy pięćset osłów, z czego oddali Panu sześćdziesiąt i jedną sztukę. 40 Wreszcie szesnaście tysięcy osób, z czego oddali Panu trzydzieści dwie osoby. "
Oddali Panu trzydzieści dwie osoby... Biorąc pod uwagę to, że wcześniej wybito wszystkich mężczyzn, chłopców i kobiety, który miały doświadczenia seksualne, to jeńcami zostały tylko bardzo młode dziewczęta - zapewne mające od 13 lat w dół. Biblia niestety nie mówi, co stało się z tymi zakładniczkami przekazanymi J.... Czy owe Bóstwo je zjadło na surowo, czy je wcześniej zarżnięto na ołtarzu ofiarnym, czy stały się niewolnicami seksualnymi tej Istoty lub kapłanów? Jakoś żaden biblista - ani katolicki, ani prawosławny, ani protestancki nie wyjaśnił tej zagadki.
J... nie tylko więc był przedstawiany jako wielka latająca istota ziejąca ogniem i mająca długie nozdrza, z których buchał dym, ale również domagał się od ludzi ofiar w postaci: owiec, bydła, złota i dziewic.
Zarówno według mitologii europejskiej, jak i azjatyckiej oraz mezoamerykańskiej - smoki szczególnie lubiły takie kategorie ofiar.
Czemu jednak J... miał w księgach opisujących Exodus i wędrówkę Izraelitów/zwolenników Echnatona po pustyni cechy smoka? Wszelkim oburzonym komentatorom zwracam uwagę, że nie jestem pierwszy, który to zauważył. Można znaleźć w necie analizy podobne do przedstawionej w poniższym filmie.
W poprzednim odcinku przypomniałem sprawę stworzenia przez Mojżesza idola w postaci Węża Miedzianemu. Przez kilkaset lat później oddawano mu cześć w Świątyni Jerozolimskiej. Był on znany jako Nechusztan.
Z owym Wężem Miedzianym wiąże się ciekawa sprawa lingwistyczna. W Księdze Liczb jest mowa o tym, że Bóg pokarał Izraelitów zsyłając na nich "węże o jadzie palącym". W niektórych wersjach językowych jest mowa o "wężach ognistych", np. "fiery serpents". W hebrajskim oryginale pada określenie "seraph" (w liczbie pojedyńczej). Owe węże są więc nazywane tak jak jednak z grup aniołów - Seraphim. Tymczasem w mitologii egipskiej istniały istoty określane jako "sfr". Były to węże ze skrzydłami. Możecie je zaobserwować choćby na malowidłach w grobowcach w Dolinie Królów. Latające węże? No, cóż w Chinach wąż jest określany jako "mały smok".
Oczywiście nie zawsze J... był przedstawiany jako smok czy też latający wąż. Na pieczęci króla Ezechiasza pokazano Go jako latający dysk. To mogło być nawiązaniem do Aton/Atena, ale podobne przedstawienia dotyczące starożytnych bogów można było również spotkać w innych miejscach Bliskiego Wschodu.
Na słoju z Kuntillet Ajrud znaleziono natomiast intrygujące przedstawienie J... jako postaci z głową byka i z katechonem na wierzchu, mającego małżonkę. Został on podpisany jako "J... z Samarii oraz jego Aszera". Jeśli przypomina to Wam popularne przedstawienia Molocha, to zwrócę Wam uwagę na to, że słowo Moloch nie było imieniem, tylko przydomkiem, nieco zniekształconym słowem "król".
"Pokalałem ich własnymi ich ofiarami, gdy dopuściłem, by przeprowadzali przez ogień wszystko, co pierworodne - aby obudzić w nich grozę i by tak poznali, że Ja jestem Pan." (Ez 20, 26)
Wracając do smoczego wątku: Tekstach Piramid, zapisanych około 2400 r. p.n.e. w grobowcu faraona Unisa, jest opowieść o istocie stworzonej z ognia, smoku o imieniu Dewden, który swoim ogniem niemal spalił bogów z panteonu egipskiego.
Ciekawie wyglądają te smocze wątki w świetle Nowego Testamentu. Tam smok jest kojarzony jednoznacznie jako symbol zła. Przykładem na to jest rozdział 12 Apokalipsy św. Jana:
"3 I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów - a na głowach jego siedem diademów. 4 I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię. 5 I porodziła Syna - Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. 6 A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga, aby ją tam żywiono przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. 7 I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, 8 ale nie przemógł, i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło. 9 I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie."
Zwolennicy teorii paleoastronautycznych będą to jednak interpretować w inny sposób. Dla nich legendy o smokach miały początek w obserwacjach "pojazdów bogów" - przemierzających niebo i rażących ogniem cele na ziemi. Niektórzy oczywiście wierzą w reptilian - mających gadzie pochodzenie obcych, wśród których są też jakoby rzekomo osobniki wyglądające bardziej "smoczo", czyli mierzące po kilka metrów i mające skrzydła. No, ale w tej kwestii nie ma nic pewnego. Może ktoś jednak kiedyś stworzy film sci-fi, w którym rzymski oficer św. Jerzy pokonuje takiego obcego niczym Schwarzeneger Predatora.
***
Tymczasem w USA, służby brzydko się bawią przed inauguracją Trumpa.
Ciekawe pod jakim kryptonimem prowadzą obecnie kontynuację programu MK-Ultra?
***
Wieczór sylwestrowy spędziłem na kolacji w Mar-a-Lago w fajnej restauracji na Mokotowie, więc nie oglądałem na żywo ani Wystrzałowego Sylwestra TV Republiki, ani sylwestra polsatowskiego, ani Sylwestra u Kapitana Pizdy.
Obejrzałem później fragmenty imprezy sylwestrowej TV Republika. Na pierwszy rzut oka - fajny ludowy festyn, na którym Cyganie tańcują z Murzynami i gwiazdkami disco polo. (Podobał mi się moment, w którym Don Wasyl stwierdził, że "Polscy Cyganie też są Słowianami". Powinni robić teraz memy, w których twarz Don Wasyla znajduje się w centrum słowiańskiego Kołowrotu, tudzież Czarnego Słońca :).
Później jednak widzę pełen bólu dupy wpis Marcina Palade (tego kolesia, co wcześniej ostro promował Sykulskiego) i doznaje olśnienia.
Palade dostał bólu dupy jak po spotkaniu w toalecie z Rafalalą, bo po pijaku doszło do niego, że nie lubiana przez niego część obecnej opozycji staje się atrakcyjna kulturowo dla ludu. To straszny scenariusz zarówno dla lewicowo-liberalnej części globalistycznego mainstreamu jak i dla hodowanej przez ten mainstream "prawicowej" alternatywy. Unijnemu mainstreamowi zależy bowiem na tym, by Europejczycy mieli do wyboru: a) wściekłych komunistów-debili b) klimatycznych sekciarzy na usługach wielkiego kapitału c i d) nie różniące się od siebie partie unijnego mainstreamu "chadecko"-socjalistyczno-liberalnego e) stronnictwa ponurych, prawicowych "chudjaków", najlepiej prorosyjskich, a w wariancie maksimum dających się powiązać z nazistami (takie AfD). "Chudjakom" takim jak Palade zależy na tym, by główną siłą opozycji była u nas "chudjakowska" Konfa. "Chudjacy" nie są jednak atrakcyjni kulturowo dla ludu. Nie potrafią stworzyć swoich mediów. I nie potrafią zorganizować imprezy choć trochę podobnej jak Wystrzałowy Sylwester.
Byliśmy też świadkami innego ciekawego zjawiska. Sakiewicz chyba zdał sobie sprawę z tego, że kluczowym dla stacji informacyjnej jest posiadanie ładnych prezenterek. TV Republika ma m.in. Natalię Rzeźniczak i Aleksandrę Gołdę - która pokazała swoje talenty jako piosenkarka (prezenterka-piosenkarka to istny skarb dla stacji!), a oni co mają? Dobrosz-Oracz i Pawlicką? Roger Ailes w Fox News stawiał na ładne prezenterki - często byłe miss. Silvio Berlusconi podobnie. Różni eksperci mówią, że o przyszłych wyborach mogą zdecydować młodzi mężczyźni, często samotni. Prawica musi więc się pokazać jako atrakcyjna seksualnie kobieta, a obóz libkowski musi się ludziom kojarzyć z zapijaczoną kodziarską staruchą.