sobota, 23 marca 2013
Jak Secret Service prawie zastrzeliła Ahmadinedżada
Wszyscy się śmieją z profesjonalizmu agenta Secret Service, który nalał do "Bestii", super-limuzyny Obamy niewłaściwego paliwa i ją unieruchomił (Warto tutaj przypomnieć incydent z początku lat 90-tych, gdy późniejszy szef BOR-u Marian "Generał Dupa" Janicki bawił się kluczykami do papamobile, wpadły mu one do studzienki kanalizacyjnej a borowcy musieli ich tam szukać :), ale ten incydent blednie wobec zdarzenia z 2006 r. Wówczas agent Secret Service chroniący Busha omal nie zastrzelił... Ahmadinedżada. W książce Marca Ambindera i D.B. Grady'ego "Deep State: Inside the Government Secrecy Lobby" jest zacytowane memo skierowane do prezydenta, w którym znajduje się opis tego incydentu. Doszło do niego w czasie obrad ZO ONZ. Jeden z agentów Secret Service sprawdzał shotgun wchodzących w skład wyposażenia "Bestii". W trakcie przeglądu strzelba mu wypaliła w stronę delegacji irańskiej - prezydenta Sabourdżiana vel Ahmadinedżada wchodzącego właśnie do limuzyny. Przypadkowo mogło więc dojść do wybuchu kolejnej wojny światowej :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ZOO NZ?
OdpowiedzUsuńZgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych
OdpowiedzUsuńNie no skrót zrozumiałem, ale wystarczy przesunąć jedną literkę i fajnie to wygląda :-)
UsuńPrzypadkiem to można dziecko zrobić a nie strzelać do delegacji obcego państwa...
OdpowiedzUsuń