niedziela, 20 listopada 2016

Co grozi Trumpowi?


Co Trump usłyszał od Obamy, że ma taką smutną i zaniepokojoną minę? Czy mu grożono bądź w jakiś sposób szantażowano?

Na pewno niektórzy ludzie suflują mu, by nominował pewne osoby w określone miejsca w swojej administracji. Często więc na giełdzie nazwisk, wśród osób typowanych do kierowania Departamentem Skarbu, pojawiają się: Steven Mnuchin, były bankier z Goldman Sachs, który przez pewien czas był wspólnikiem Sorosa i Jamie Dimon, prezes banku JPMorgan Chase. Trump spotkał się też z Henrym Kissingerem. 

Większość jego pierwszych nominacji oceniam jednak bardzo dobrze. To zresztą widać po bólu dupy jaki mają w "Guardianie" i innych lewicowo-liberalnych mediach. Kongresmen Mike Pompeo nominowany na nowego szefa CIA wygląda na dobre antykomunistę, który wielokrotnie wypowiadał się negatywnie na temat putinowskiej Rosji i Chin a przy tym bronił waterboardingu.  Senator Jeff Sessions  to świetny wybór na Prokuratora Generalnego. Już oskarżają go o rasizm, choć zlikwidował resztki segregacji rasowej w szkołach Alabamy i skazał na śmierć mordercę z KKK. Wybór prorosyjskiego gen. Michael Flynna, byłego szefa DIA, na prezydenckiego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, to zła wiadomość, ale zawsze lepsza niż jego wybór na sekretarza stanu lub obrony. Po tym jak Putin będzie robił głupie rzeczy testując Trumpa, Flynn może wylecieć z hukiem z Białego Domu. Zwłaszcza, że na sekretarza stanu typowani są tacy jastrzębie jak Rudy Giuliani czy John Bolton. Nawet ten dupek Mitt Romney nie byłby złym wyborem na to stanowisko. Byle tylko ten cwaniaczek Jared Kushner, mąż Ivanki Trump, nie mieszał przy nominacjach, tak jak to było w przypadku Christiego (którego zmarginalizował za to, że Christie wsadził do więzienia jego ojca za przestępstwa finansowe).

A co u Clintonów? Pisałem już o tym, że Hillary miała po ogłoszeniu wyników moment histerycznego płaczu. Miała też chwilę agresji. Rzuciła się z pięściami na swoich sztabowców Robby'ego Mooka i Johna Podestę. Trzeba było ją obezwładniać. Ponoć była już nieźle wstawiona. Parę dni wcześniej miała awanturę z Billem - obwiniała Comeya za to, że przegra wybory. Bill słusznie wskazywał, że wina leży po stronie Podesty i Mooka oraz samej Hillary, bo zlekceważyła miliony Amerykanów, którzy stracili posady przez globalizację. Wściekła pani Clinton wyrzuciła telefon przez okno wieżowca. Obecnie dawni sztabowcy Hillary tłumaczą jej klęskę tym, że białe amerykańskie kobiety, które poparły Trumpa są "mizoginkami", czyli nienawidzą kobiet.



Bardzo szybko liberalny establiszment zaczął organizować coś w rodzaju amerykańskiej kolorowej rewolucji. W sieci pojawiły się ogłoszenia, w których proponowano 35 dolarów za godzinę protestowania przeciwko strasznemu "rasiście" i "mizoginowi" Trumpowi. Oczywiście wielu idiotów agresywnie protestuje całkowicie za darmo. Atmosfera przypomina tę sprzed zabójstwa prezydenta Narutowicza. Elektorzy dostają już groźby śmierci.  Wszystko oczywiście w obronie Demokracji.

Pojawia się też pytanie: co się dzieje z Assangem? Jego współpracownicy ostatnio ginęli. Pojawiły się też podejrzenia, że został potajemnie wydany CIA przez Ekwador. (Zgrabnie podsumowuje te domysły to video.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz