środa, 9 lipca 2014

Giertychowie - sowieccy endecy


"Jesteśmy jednym z tych ruchów, które jak faszyzm we Włoszech, hitleryzm w Niemczech, obóz Solazara w Portugalii, karlizm i falanga w Hiszpanii obalają stary system masońsko – plutokratyczno – socjalistyczno – żydowski i budują porządek nowy"
Jędrzej Giertych, 1938 r.

"Politycznie nie wolno nam rezygnować z oparcia o Rosję. Potrzebny nam u steru ktoś, kto zapewni trwałość sojuszu ze wschodnim sąsiadem. Tylko pan, panie przewodniczący, może nam to zagwarantować."
Maciej Giertych do Jaruzelskiego, 1989 r.

"Zakłócającym ceremonię pogrzebową mogę powiedzieć, że według nauki katolickiej, mogą się spotkać z generałem w niebie"
 Roman Giertych o pogrzebie Jaruzelskiego, 2014 r.

"Zapewniam, że w Polsce – poza psychiatrykami – nie ma nikogo, kto by uważał, że Platforma Obywatelska mogłaby rządzić z Giertychem"
Jan Maria Władysław Rokita, 2007 r.


"Z Giertychów najważniejszy jest o. Wojciech Giertych."
Eugeniusz Sendecki, 2012 r.




Afera taśmowa sprawiła, że naród przypomniał sobie o istnieniu Romana Giertycha i jego rodzinki. Oto bowiem przeczytaliśmy jak nadworny adwokat Tuska i Sikorskiego, moralizatorskim tonem pouczający wszystkich na temat standardów w polityce i dobra publicznego nieudolnie planuje zrobić sobie "way of life" z szantażowania najbogatszych mieszkańców III RP. Zupełnie mnie to nie dziwi. Giertych pokazał swoje prawdziwe oblicze. Nie jest on jednak czarną owcą w tym rodzie o rzadko spotykanym w Polsce nazwisku. Jego zachowanie to po prostu rodzinna tradycja ciągnąca się co najmniej od czasów jego dziadka Jędrzeja. W 2006 r. opublikowałem na stronach Polskiego Radia (zarządzanego wtedy m.in. przez dra Targalskiego, nya!) artykuł o tej rodzince. Zniknął on po tym, jak władzę w Polskim Radiu przejęła egzotyczna koalicja PO-SLD-PSL-Samoobrona-LPR-Prawica Rzeczypospolitej. Przytaczam go w całości, bo jest wciąż aktualny:

"Rodzina Giertychów słynie z kontrowersyjnych poglądów i szokujących wypowiedzi. Kiedy wybuchła sprawa współpracy z SB arcybiskupa Stanisława Wielgusa wicepremier Roman Giertych stanął w jego obronie. Nie wahał się też porównać TVP Bronisława Wildsteina do telewizji z czasów stanu wojennego i stwierdzić, że TVP była bardziej obiektywna za prezesury Roberta Kwiatkowskiego.

Dziadek wicepremiera, Jędrzej Giertych w latach trzydziestych XX wieku był znaczącą postacią w ruchu narodowym. W 1939 roku jednym głosem przegrał z Tadeuszem Bieleckim walkę o przywództwo w Stronnictwie Narodowym. W roku 1961 ten sam Tadeusz Bielecki wyrzucił go z partii za "skrajne poglądy i antysemityzm". W międzyczasie Giertych stworzył własny ośrodek myśli polityczno-historiozoficzno-religijnej, który co prawda nawiązywał do tradycji przedwojennej myśli narodowej, ale de facto nie posiadał żadnego z nią związku. (Dzisiaj bym wycofał się z ostatniego twierdzenia - Jędrzej Giertych reprezentował po prostu wszelkie najgorsze cechy endecji - dop. Fox). Filozofia polityczna Jędrzeja Giertycha to "głęboki polski nacjonalizm" połączony z "konserwatywnym katolicyzmem", sympatią do autorytaryzmu, rusofilstwem oraz skrajną niechęcią do masonów, piłsudczyków, syjonistów, Niemców i Ukraińców. Te siły według niego odpowiadały za wszystkie nieszczęścia jakie spadały na Polskę: od potopu szwedzkiego, poprzez rozbiory i klęski powstań do wielkich wojen światowych. Uważał m.in., że Piłsudski nie dowodził w bitwie warszawskiej 1920 roku, zabił Narutowicza i... celowo spowodował klęskę kampanii wrześniowej. W swojej broszurze "O Piłsudskim" twierdził nawet, że planowana w 1934 r. przez marszałka wojna prewencyjna przeciwko III Rzeszy, była co prawda przeciwko Hitlerowi, ale "w interesie niemieckich rewanżystów". W "Rozważaniach o bitwie warszawskiej 1920 roku" zamieścił tekst pułkownika Kędziora, w którym pojawiło się stwierdzenie, że bolszewicy mieli wobec Polski w 1920 roku "pokojowe zamiary", tylko zły Piłsudski ich sprowokował. Wizję historii Polski, w której Polacy nie mają żadnych wad, tylko stają się co rusz ofiarami masońskich spisków zaprezentował Giertych w książce "Tragizm dziejów Polski". Wyśmiewający się z tej wizji Wojciech Wasiutyński zatytułował recenzję tej książki: "Tragizm i komizm książki Giertycha". Giertych zrewanżował się rozgłaszając, że ONR to dzieło Żydów i masonów.

Jędrzej, ojciec Macieja



Zacietrzewienie i fałszywie pojęty polityczny realizm popychały Giertycha do działań wątpliwych. W broszurze "O Piłsudskim" opisał historię swojego znajomego z oflagu, oficera piłsudczyka, który po powrocie do Polski został skazany na śmierć przez stalinowski sąd. Giertych nazwał ofiarę komunistów "degeneratem moralnym", twierdząc, że zamordowany oficer "szpiegował dla USA". Powtórzył tam również goebbelsowskie kłamstwo o tym, że Sowieci wkraczali na "bezpańskie" Kresy. Następnie stwierdził, że PRL była uzależniona od ZSRR tak samo jak Meksyk od USA, a głównym dla niej zagrożeniem jest RFN i żydowska diaspora. Tymczasem sam w 1945 roku potajemnie wywiózł z kraju swoją rodzinę na Zachód. Jak widać PRL podobał mu się tylko z oddali...

Jędrzej Giertych pod wpływem antypowstańczej fobii przyjął założenie, że za każdym buntem w PRL stoją wrogie Polsce ośrodki. Radził: "Uważam, że szkoda, że polski sąd nie skazał na rozstrzelanie (po uprzedniej degradacji) zarówno sprawców powstania listopadowego, jak powstania styczniowego. Nie inny jest mój pogląd i na sprawców obecnego powstania poznańskiego". ("Po wypadkach poznańskich. Na alarm. List otwarty do polskiej emigracji przestrzegający przed grożącym niebezpieczeństwem"). Innym razem, już po październiku 1956 roku radził Gomułce: "Niech Pan się nie da sprowokować i niech się Pan nie da wciągnąć w pułapkę. Ludzie mówią Panu, że Pan jest za bardzo prorosyjski (...). Pańską rolą jest być w systemie rosyjskim, być w nim lojalnie i bez zastrzeżeń. Niech Pan nie stara się być polskim Titą! Niech się Pan z Rosjanami dogada i trzyma się ich szczerze i uczciwie nawet w razie wybuchu trzeciej wojny światowej. Pańskim zadaniem na wypadek takiej wojny jest być polskim Petainem, musi Pan być szczerze Rosji wierny, musi Pan zasłużyć na jej zaufanie". Po wydarzeniach radomskiego czerwca 1976 roku spłodził kolejny list otwarty, w którym oskarżał Żydów i Piłsudczyków o wywołanie zamieszek, za co go Stefan Kisielewski nazwał "starym idiotą i dzieciorobem".
W broszurze o stanie wojennym "Co robić?", wydanej w 1982 roku pisał: "Zapewne nie spodoba się to niektórym moim czytelnikom, lecz oświadczam otwarcie, że uważam, że dobrze się stało, iż omawiany tu przewrót w dniu 13 grudnia nastąpił. Oczywiście nie cieszy mnie fakt dyktatury wojskowej (...). Ale przede wszystkim uważam, że dobrze się stało, że znalazł się ktoś, kto umiał nagłym aktem woli przeszkodzić dojściu do skutku rewolucji, która wiodła Polskę pod każdym względem ku katastrofie (...). Jest oczywiste, że w ostatnich miesiącach 1981 roku zaczynała się w Polsce rewolucja. Umysły były owładnięte irracjonalnym szałem. A ten szał, powiększający się niemal z dnia na dzień, podnoszący się coraz wyżej jak woda w rzece w czasie zaczynającej się powodzi, wiódł do przewrotu o cechach bynajmniej nie narodowych i katolickich, ale o cechach rewolucji, zabarwionej po marksistowsku. (...) Do wyrośnięcia fali rewolucyjnej w Polsce przyczynił się w znacznym stopniu także i wpływ amerykański. Czy działali w ostatnich latach agenci amerykańskiego wywiadu w Polsce (a także i innych wywiadów) jako podżegacze do rewolucji? Nie wiem. Nie mam konkretnych danych. Ale jedno wiem na pewno: że takim podżegaczem było Radio Wolnej Europy, będące organem rządu amerykańskiego". Generał Jaruzelski był z kolei dobrym człowiekiem, bo "chodził do katolickiej szkoły". Dobrze, że nie człowiekiem honoru...

Maciej, ojciec Romana



Syn Jędrzeja Giertycha, Maciej wrócił do Polski w latach sześćdziesiątych. Później w ramach sprawy rozpracowania operacyjnego "Truteń" miał pośredniczyć w tajnych negocjacjach ojca z SB w sprawie publikacji na Zachodzie materiałów dotyczących KOR. Maciej Giertych przystąpił w 1986 roku do Rady Konsultacyjnej przy generale Jaruzelskim, gdzie ostrzegał przed negocjowaniem z "Solidarnością". W roku 1990 w wywiadzie dla "La Stampy" mówił: "Podziwiam generała Jaruzelskiego, mam nadzieję na długie jego rządy. Nie powinniśmy nigdy zapominać, że największe zagrożenie dla nas przychodziło zawsze z Niemiec. Toteż jest w interesie Warszawy, by pozostać w sprzężeniu z Moskwą i nie opuszczać Paktu Warszawskiego ani RWPG, zwalczać litewski ruch niepodległościowy i odmawiać przystąpienia do Wspólnoty Europejskiej, do tego tygla w stylu amerykańskim, który pragnie zniszczyć Polskę swoim kapitalizmem, bezosobowym, kosmopolitycznym i cudzoziemskim. Natomiast w naszym interesie jest WSPÓLNY DOM GORBACZOWA. Bo w nim nikt nie zrezygnuje z własnej suwerenności i dlatego, że ZSRR będzie dobrze włączony do Europy". Dwa lata wcześniej władze pozwoliły mu na wydawanie "Gazety Warszawskiej". Poza ingerencją cenzury, drukowanej na luksusowym papierze w Wojskowych Zakładach Graficznych i za państwowe pieniądze. We wstępniaku można było przeczytać: "Jestem za Układem Warszawskim". Wiosną 1989 roku ta sama władza pozwoliła Giertychowi na założenie Stronnictwa Narodowego, chociaż w tym czasie prawdziwe Stronnictwo istniało wciąż na emigracji. Jednym założycieli nowej partii był Stanisław Jastrzębski – minister w rządach Jaruzelskiego i Messnera. Na przełomie roku 1987 i 1988 Roman Giertych reaktywował Młodzież Wszechpolską. Jej hasła były zwrócone wtedy bardziej przeciwko opozycji niż przeciw władzy.



Komuniści nie powierzyli jednak Giertychom znaczącej roli w nowej III RP - z racji ich nikłego poparcia społecznego i "archaicznych poglądów". Przez kilka lat błąkali się na marginesie prawicy, sprzeciwiając się wejściu Polski do NATO i popierając rosyjską interwencję w Czeczenii. W 2000 roku w wyborach prezydenckich udzielili poparcia gen. Tadeuszowi Wileckiemu. Rok później giertychowe SND było jedną z kilku partii współtworzących LPR. Po pewnym czasie ludzie Romana Giertycha zdołali zepchnąć na margines antykomunistycznych liderów LPR takich jak Antoni Macierewicz czy Jan Olszewski. Dalsza historia ich dokonań jest powszechnie znana. "

(koniec cytatu)

Płk Aleksander Kędzior, o którym wspomniałem w tym tekście okazał się być kontaktem operacyjnym SB, który donosił na ochotnika na polskich emigrantów licząc na to, że dostanie pracę w Wojskowym Instytucie Historycznym im. Wandy Wasilewskiej. W 1940 r. był szefem sztabu Naczelnego Wodza gen. Sikorskiego. Nie radził sobie z tą pracą (udział polskich wojsk w kampanii francuskiej oraz ich późniejsza ewakuacja były niezwykle chaotyczne), więc zesłano go jako attache do Czungkingu skąd zapłodnił umysł gen. Sikorskiego pomysłem wysłania polskich wojsk do Chin na front antyjapoński. Ten pajac był głównym źródłem kuriozalnych teorii Jędrzeja Giertycha zaprezentowanych m.in. w "Rozważaniach o bitwie warszawskiej 1920 r." Współczesny obóz narodowy odcina się od Romana Giertycha a Macieja traktuje jako starego pierdołę, ale niestety bardzo często Jędrzej Giertych jest dla niego autorytetem. Jego ideologia, sprzeczna z przesłaniem emigracyjnej endecji Tadeusza Bieleckiego, jest traktowana poważnie. Książki Jędrzeja Giertycha można znaleźć w prawicowych i katolickich księgarniach a zawarte w nich tezy stały się m.in. jednym z fundamentów poglądów głoszonych przez Ozjasza Goldberga-Mikke oraz prof. Adama Wielkodupskiego. Nie ma też sprzeczności między nimi a tym co głosi konsekwentny sowietofil Maciej Giertych (mówiący o Smoleńsku: "Jestem leśnikiem i wiem, że samolot nie powinien latać w lesie") krytykujący MW za "zbytnią antyrosyjskość" (!). Roman Giertych wcale nie sprzedał idei swojego ojca i dziadka. On po prostu twórczo ją dostosował do nowych warunków i nowych władców Polski.



"Dalsza historia ich dokonań jest powszechnie znana" - tak zakończyłem w 2006 r. swój artykuł. Od tego czasu Giertychowie dokonali wiele. Roman został ministrem edukacji narodowej (nawet początkowo go broniłem przed lewacką nagonką) i zastąpił na liście lektur antykomunistę Herlinga-Grudzińskiego paksowskim komunistą Dobraczyńskim. Przy okazji politycy LPR wyskakując z takimi pomysłami jak godzina policyjna dla młodzieży czy też zakaz sprzedaży "brutalnych gier" mocno przyczynili się do odwrócenia młodzieży od szerokiego obozu patriotycznego. Hołota z Krakowskiego Przedmieścia to właśnie efekty giertychowej edukacji. Teraz Giertych przyznaje się, że to on obalił rząd PiS w 2007 r.  Bez ogródek mówi, że: "My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat". Wcześniej mówił, że zrobił to, bo miał mieć postawione zarzuty karne. Prawdopodobnie w sprawie dotyczącej wyprowadzania pieniędzy z LPR i w aferze Wielkopolskiego Banku Rolniczego.  Jak pisze jeden z narodowo-radykalnych portali:

"W roku 2000 przeczuwając, iż siły „masońsko-lewackie” i wrogie narodowi mogą czyhać na bank, w Radzie Nadzorczej pojawia się idol „nowoczesnych narodowców” – ladies and gentlemen – Roooman Giertych, w tamtym okresie honorowy prezes Młodzieży Wszechpolskiej! 28 sierpnia 2000 roku rada nadzorcza w protokole z posiedzenia upoważnia zarząd banku do powołania spółki Hatrol, której prezesem zostaje zaufany Giertycha, Tomasz Połetek (MW/LPR), również „nowoczesny narodowiec”. Złoty słońca blask dokoła, orzeł biały wzlata wzwyż….Spółka Hatrol utworzona została z kapitałem 2,3 mln złotych, który przetransferowano z WBR. W jej zarządzie, kierując się etyką totalną oraz wytycznymi samego śp. Jana Mosdorfa, zasiedli m.in. Roman Giertych i Witold Hatka. Nasi „narodowcy” mają jednak w dalszym ciągu wizję Wielkiej Polski i nie ustają w krzewieniu idei narodowej. Szybko powstają kolejne spółki-córki Hatrolu – Polskie Finanse (prezes Połetek, Giertych i Hatka w radzie nadzorczej), i Rolhat (prezes Połetek, Giertych i Hatka w radzie nadzorczej). Złoty słońca blask dokoła, orzeł biały wzlata wzwyż….Efektem m.in. radosnej działalności Hatki i innych „narodowców” było wyprowadzenie z banku kwoty 2,3 mln i dalsze straty w wysokości ponad 700 000 złotych, a w konsekwencji upadłość WBR.
Do dziś nie wiadomo gdzie podziały się te pieniądze, będące przecież własnością udziałowców, a więc polskich rolników. Z pewnością byli to „rolnicy-lewacy”, dlatego też czyn „narodowców”-giertychowców powinien być usprawiedliwiony. Wszystko dla „Wielkiej Polski”! Co to są trzy bańki gdy chodzi o „Polskę”!? Krótko po wytransferowaniu w świat pieniędzy polskich rolników na scenie politycznej pojawia się LPR i wprowadza swoich „narodowo-wszechpolsko-katolickich” posłów do parlamentu, w tym Witolda Hatkę i Romana Giertycha….."

A jak uzupełnia tę historię jeden z portali anarchistycznych:  "W 2006 r. w mediach pojawiły się sugestie, że zarzuty mogą też objąć czołowych działaczy LPR. Jak twierdzi tygodnik "Wprost", latem 2006 r. do Janusza Kaczmarka przyszedł Roman Giertych ze skargą na kaliskich śledczych. Kaczmarek miał obiecać Giertychowi, że sprawa będzie załatwiona. Śledztwo zostało przeniesione z Kalisza do Łodzi. Kaczmarek nawet nie ukrywał, że zrobił to po interwencji Giertycha."
Giertych zapewne nie bez przyczyny chciał w 2007 r., by premierem został Janusz Kaczmarek. Jednym z bohaterów afery WBR był poseł Witold Hatka - nieoficjalnie główny macher LPR od pieniędzy. W listopadzie 2010 r. zginął w "wypadku" samochodowym. To śmierć wygodna dla wielu ludzi.




Po 2007 r. Roman Giertych już jawnie działa na rzecz obecnych władz. Staje się "nadwornym adwokatem PO" (określenie tygodnika "Wprost") reprezentując m.in. Michała Tuska, Radosława Sikorskiego i Sławomira Nowaka. Buduje wspólnie z Sikorskim i Michałem Kamińskim własną mini-frakcję. Często udziela się w "Wyborczej" i TVN odcinając się od nacjonalizmu i starając się być arbitrem politycznej elegancji. Wpisuje się też w oficjalną narrację smoleńską.  Już go typowano na nowego ministra spraw wewnętrznych w miejsce Sienkiewicza  a tu załatwiło go... Bractwo Aryjskie (nawiązanie do więzienno-gangster przeszłości Latkowskiego). No cóż, może jak gostka wyrzucą z palestry (oby!), to zostanie koszykarzem...

A na koniec, dla rozluźnienia krytyka Romana Giertycha w wykonaniu ś.p. Roberta Larkowskiego: "Na oczach Polaków wódz Ligi Polskich Rodzin - zwany Romciem Paluchem, Romulusiem, Mówiącym Koniem itp. - dokonuje samounicestwienia własnego ugrupowania, co wynika z jego oportunizmu i cynicznej gry o zachowanie resztek władzy (...) Ogłaszamy uroczyste spuszczenie Romcia Palucha w kanał!". Niedługo pierwsza rocznica odejścia mojego wielkiego (przynajmniej jeśli chodzi o kubaturę) Adwersarza do Hueco Mundo. Pamiętajmy o tej postaci. [*]




Ps. Zachęcam do kupowania mojej książki "Vril. Pułkownik Dowbor". Na razie jako e-book (można ją znaleźć choćby tutaj), jak pojawi się w papierze w księgarniach, to naprowadzę. Były pewne opóźnienia, ale wszystko na dobrej drodze. Jest też pierwsza zewnętrzna recenzja - na blogu znajomej.  Nie muszę mówić, że im więcej kupicie, tym większą będę miał motywację do dalszego pisania. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz