środa, 31 sierpnia 2011
Polska '39, Japonia '45 - dwa narody, jeden honor
Inazo Nitobe, znany japoński pisarz, zadedykował w 1910 r. swoją książkę "Bushido" narodowi polskiemu, wskazując, że to naród "samurajski". Może nam się to wydawać szokujące, ale był czas, gdy Japończycy (i wiele innych narodów) podziwiali Polaków za ich bohaterstwo i honor. Był też czas, gdy Polacy w swym bohaterstwie i poczuciu honoru byli bardzo do Japończyków podobni. W 1939 r. wielu polskich obywateli samorzutnie zgłaszało się, że są gotowi wziąć udział w misjach samobójczych - jako żywe torpedy, coś co Japończycy wymyślili dopiero cztery lata później. Gdy czytamy o Wrześniu 1939 r. bardzo często mamy przed oczyma podobną determinację, odwagę i patriotyzm jakie charakteryzowały japońskich obrońców ziemi ojczystej w 1945 r. Iwo Jima, Okinawa, Wizna, Grodno, Węgierska Górka, polskie placówki w Gdańsku, warszawska Ochota... Zarówno gen. gen. Kuribayashi i Ushujima jak i mjr Raginis oraz płk Dąbek odebrali sobie życie. Dwa narody, jeden honor.
***
Warto również pamiętać, że zarówno przed wojną jak i w czasie wojny, polskie i japońskie służby specjalne były sojusznikami działającymi przeciwko wspólnemu wrogowi Sowietom - częścią tej współpracy była m.in. działalność konsula Sugihary w Kownie, który uratował przed NKWD tysiące Polaków (i polskich Żydów). Zresztą współpraca wywiadowcza Polski i Japonii sięgała 1905 r. - endecy bardzo lubią określać Marszłka Piłsudskiego (zgodnie z prawdą) japońskim agentem. Mniej wiarygodne źródła mówią nawet, że II RP współpracowała z upiornym oddziałem 731 w badaniach nad bronią biologiczną (testowaną na sowieckich agentach)
Ps. Dawno, dawno temu, przed antykibolską i antydopalaczową histerią była histeria anty-anime. Pamiętam jak pod koniec lat 90-tych różni psychologowie dziecięcy mówili, że to anime to straszna rzecz wypaczająca umysły młodzieży i że młodzież, zamiast oglądać te straszne japońskie bezeceństwa powinna na Dworcu Centralnym zaspokajać (zainteresowania badawcze) Andrzeja Samsona. Pamiętam szczególnie jedną taką "chrześcijańską" panią psycholog mówiącą, że anime spacza umysły, bo "indoktrynuje japońskimi wartościami" (sic!). Akurat w kraju kurew i złodziei, japońskie wartości są czymś, czego nam potrzeba - byłoby czyściej, milej, punktualniej i uczciwiej. Jeśliby doszło do katastrofy smoleńskiej, pół rządu poderżnęłoby sobie gardła a polegli w Smoleńsku, na czele z dwoma prezydentami czczeni byliby jako "kami" w świątyni Yasakuni, a jakby jakiemuś Sedesowi się to nie podobało, to jego los byłby marny jak alianckich jeńców w Mandżurii.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dodaj, że system oznaczeń stopni wojskowych w Polsce i Japonii jest niemal identyczny.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kariera mangi i anime w Polsce (jeden z większych odbiorców w europejskim kręgu kulturowym) wynika z tych opisanych przez ciebie podobieństw. I też w tym kontekście warto obejrzeć "Ostatniego samuraja", gdzie podobnie jak u nas elity rządzące usiłują wmówić społeczeństwu, że warunkiem modernizacji jest wykreślenie przeszłości i uznanie jej za wstydliwą, co wywołało identyczny bunt, jak u nas.
Japońska droga połączenia tradycji z nowoczesnością jest jak najbardziej drogą dla nas.
@ MaciekP
OdpowiedzUsuńA to ciekawostka z tym systemem odznaczeń, bo Japończycy, jeśli chodzi o mundury wzorowali się na Brytyjczykach
Jako odpowiedź na Listy z IwoJimy nie mamy za dużo filmów naszych i zagranicznych o podobnej tematyce z udziałem polskich żółnierzy - Powstanie Warszawskie prawie nic, Monte Cassino chyba nic, polski udział w Tobruku także nic itd. Nawet Lenino - cieniutko. No jest wreszcie Sosabobowski w nie naszym filmie "O jeden most za daleko". No jest trochę filmów z udziałem Polaków w Bitwie o Anglię. Jak na 4 siłę zbrojną aliantów w II w.s. trochę mało. No cóż dajmy tu na pocieszenie chociaż szwedzki Sabaton: klip "40:1" o bitwie pod Wizną, oni znają także co to polski honor:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=iWDKFHLkB94&feature=related
Polecam inne klipy Sabatonu o tematyce historycznej.
Japonska droga polaczenia tradycji z nowoczesnoscia? Ni-chu-ja, stary. Oni sie wyrzekli przeszlosci. Spojrz na Tokyo - relikty przeszlosci sa zabudowane, zeby ich nie bylo widac. Widac natomiast symbole zachodu. Maja tez cala mase problemow spolecznych, na ktore my nie mamy nawet wyrazu, bo jeszcze nie osiagnelismy tego poziomu kapitalizmu(i nie osiagniemy).
OdpowiedzUsuńhttp://www.crunchyroll.com/pulse/i-just-want-to-hold-my-pillows-30130
http://sweetcandygals.blogg.se/images/2011/gyaru7_156655771.jpg
Japonia to juz nie jest kraina samurajow i gejsz. Wartosci poszly sie jebac. Apeluje o trzezwe spojrzenie, bo troche idealizujecie ich.
Swoja droga, troche offtopowo:
http://www.youtube.com/watch?v=S-UyPsxhbcw
:)
Paralel jest więcej. Ostatnio trafiłem na niezłą książkę: Wiesław Winkler "Katana i karabela. Obyczaje szablą pisane". Tytuł mówi sam za siebie...
OdpowiedzUsuń@Anonimowy1:
OdpowiedzUsuńJakoś mój znajomy, który był tam latem zeszłego roku i to nie z wycieczką autokarową twierdzi coś innego :-)
@fox:
Stopień majora jest wręcz taki sam :-)
http://en.wikipedia.org/wiki/Military_ranks_and_insignia_of_the_Japan_Self-Defense_Forces
@Chehelmut
OdpowiedzUsuńCo do Dmowskiego to nie wiem, ale Piłsudzki ma zyciorys o dość bujnym życiu erotycznym, więc film mógł byc ciekawy.
To co robił oddział 731 nie jest powodem do chluby, tym bardziej, że większość ofiar to jednak nie byli sowieccy agenci.
OdpowiedzUsuńPodobnie np. masakra nankińska http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_nanki%C5%84ska
ale to i tak lajcik w stosunku do tego jak np. $%$#%$@ Smoleński z Gówna Wyborczego usprawiedliwia faszystów z UPA
@ mrou-rou
OdpowiedzUsuńJapońskie zbrodnie są niezaprzeczalne. Wpaść w ręce Kampetai - podobna przesranka jak u NKWD, strasznie i makabrycznie, ale mniej wulgarnie niż u Sowietów
@ Chehelmut
Straceńczy Honor nie kłóci się z trzeźwością myślenia. Polecam tekst Waśki w Nowym Państwie. A co do filmu o Dmowskim i Piłsudskim w Tokio - znakomity pomysł
@ slav
Jako dobry, (acz pomijający pewne elementy) film wymieniłbym Hubala. A co do Dmowskiego - nawet endecy mówią, że zachowała się jego korespondencja, w której recenzował burdele w Paryżu i Stambule.
Z tym japońskim Honorem odnośnie II wś to poleciałeś ostro.
OdpowiedzUsuńDo "honoru" Kempeitai i Nankinu dodaj sobie "honorowe" traktowanie jeńców. Chińczyków ubijali od razu, anglosasi umierali powoli.
Wysyłać dzieci i kobiety z włóczniami i łukami na lądujących Marines? Honor godny tankistów z pod Grodna.
Japończycy w trakcie wojny byli nie gorzej pojebani od Niemców.Nie pij drogi autorze tyle sake, bo ci się honor z azjatycką brutalnością podszytą zbrodnią popierdzielił
@fox...
OdpowiedzUsuńBTW Breiwik, z zupełnie innego forum :)
cirrostrato:
Staram się przeżyć w Norwegii (mieścina Horten), kraj dziki, w każdym sklepie skupują butelki kałcjowane (?????), na drogach miejscowych wszyscy zasuwają ile można czyli 40km/h (miejscami 30!!!!!!!!!!!!!!), na elektrośmieciach zabezpieczyłem malakser, czajnik i parę innych AGÐ (nie zabrałem ze sobą..), działają super choć Philipsa(?), Ximian zabezpieczył nówkę amplituner Fishera RS-110L, będzie co przytargać do kraju. A sprzętu RTV tony, tony..... Opiekuję się wnukiem, dziś na kolację złapałem parę okonków po. ok. 1kg (jeziorko za miedzą a tu nie ma płotów!!!!!!!!!!!!!!!!!), jakoś może przeżyję.....Badam temat , dlaczego tu się ,,chce chcieć'', praktycznie brak bezrobotnych (no jest jeden Afroamerykanin, socjal opłaca mu chatę a na wydatki socjal daje mu ok.
3,500zł, gość strasznie narzeka...), w gniazdkach mają dwie fazy (brak zera, neutralny jest), może to to.....
fugasi:
Przepraszam za offtopik ale czy ten obywatel uciekł z Ameryki do Norwegii za chlebem, żeby go tak nazywać?
cirrostrato:
Nie wiem czy uciekł, jeśli to przed robotą, już nie pracuje od paru tygodni, zwolnił się na własna prośbę ale czegoś się nauczył od naszych, całkiem ładnie powtarzał ,,pier...na robota''. Nie miejsce na forum na takie tematy ale sami Norwegowie przebąkują, że wprawdzie Breiwik poszedł po bandzie wybijając swoich, ale coś w sprawie przybyszów trzeba zrobić, w Norwegii naprawdę da się wyżyć z robienia dzieci i nic więcej nie robienia...............a w temacie, to tamtejsze elektrośmieci miodzio....
Żaden tam Anonimowy, tylko mmm777
OdpowiedzUsuń@foxmulder
OdpowiedzUsuńNo i dodatkowo interesujące jest to , że Dmowski i Piłsudzki rywalizowali o ta sama kobietę, wybrała Piłsudzkiego i raczej dobrze na tym nie wyszła.
Odnośnie honoru i wszelkich paralel, to chciałem tylko uświadomić szanownym anonimowym, że podobne nie znaczy identyczne i zakłada istnienie pewnych różnic. Podobnie jest z honorem. Rozumienie tego pojęcia w różnych kulturach bywa różne i może dojść do kolizji postaw honorowych, które będą sprzeczne (bardzo dobrze pokazuje to "Most na rzece Quai"). Oczywiście, że honor w rozumieniu bushido jest inny, niż ten pojmowany po europejsku, pod przemożnym wpływem doktryny chrześcijańskiej. Chociażby w bushido hańbą jest przegrana i ucieczka z pola bitwy, a w Europie z kolei haniebna jest wygrana w niehonorowy sposób (pojęcie, którego Japończyk by nie zrozumiał).
OdpowiedzUsuńNiemniej sama mentalność wojownika, rycerza, stawiająca honor ponad doraźną korzyść, zasada wierności daimio (w Polsce swojemu patronowi z domu magnackiego), a nawet walki klanowe o wpływ na władcę są bardzo podobne. W przeciwieństwie do zachodniej, w polskiej sztuce wojennej spryt i przebiegłość odgrywały bardzo poważną rolę i też największą hańbą było przegrać i uciec z pola walki. Stąd cytowany przez Jasienicę fragment listu królowej Marii Kazimiery, która skarżyła się kuzynowi we Francji, że Polacy walczą bardzo dziwnie, bo jeśli widzą, że nie mogą wygrać, rozpraszają się i zebrawszy się w niewiadomy sposób w innym miejscu uderzają z zasadzki - a to jest właśnie wschodni, a nie europejski sposób wojowania, bardzo bliski myśli bushido.
Mit Termopil, czyli walka za wszelką cenę do ostatniego żołnierza, ma w Polsce stosunkowo krótką tradycję i został zaszczepiony w okresie napoleońskim.
Co do honorowego traktowania jeńców, to... hm... poczytajcie wspomnienia (a nie hagiografie) polskich dowódców partyzanckich. Sienkiewicz by się załamał.
@MaciekP
OdpowiedzUsuńKrzyzacy i rycerstwo zachodnie takze wyrazali pretensje do Króla Jagieły co do taktyki jeso wojsk pod Grunwaldem, która to nie miesciła sie w kanonie takatyki rycerstwa zachodniego. Zachód preferował statyczną formę walki i przewidywalną, a u nas pojawiły się wpływy azjatyckie i arabskie z wykorzystaniem lekkiej jazdy z formą dynamiczną i nieprzewidywalną. Biorąc z kolei pod uwagę niecne zabiegi dyplomatyczne i łamanie przymierzy przez Krzyzaków, wydaje sie , że trafił swój na swego.
Wojny Napoleońskie i może troche wcześniej, to formowanie strategii walki tyralierą z wykorzystaniem strzelców i artylerii. Gęsta tyraliera powowodowała niesamowite straty,zaleganie pod ogniem było niehonorowe. Tak walczono do I w.ś. , a i np. Sowieci w II w.ś.puszczali wyprostowane tyraliery na śmierć.
Zmiana uszeregowania żółnierzy w ataku nastapiła na dobre w czasie II w.ś i znowu honorowo jest sie schowac przed ostrzałem, a nie dostac kulkę z honorem ;-).
@slav: W dużym uproszczeniu (m.in. mylisz tyralierę z szykiem liniowym), ale utrafiłeś w istotę sprawy. Oczywiście, wpływy wschodnie wynikające z wojen z Tatarami i Turkami oraz współpracy z Litwą i Rusią były tu istotne. Ale jak przejrzysz historię polskiej wojskowości, to taktyka "wojny szarpanej" jest u nas "genetyczna".
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, w tym, co piszesz - czyli wmuszeniu w czasach saskich w Polaków zachodniego systemu walki i zastąpienie walki manewrowej szykiem liniowym, sprzecznym z polskim doświadczeniem, w połączeniu z wprowadzeniem karabinu skałkowego, który radykalnie zredukował skuteczność polskiej husarii i pancernych, jako głównych sił uderzeniowych - upatruje główne przyczyny upadku polskiej sztuki wojennej w XVIII wieku. Przywrócenie przez Napoleona znaczenia manewru (wprowadzenie kolumn uderzeniowych i walka manewrowa) dało znowu pole do popisu Polakom, stąd odrodzenie polskiego wojska w tym okresie. Przywrócenie linearności znowu powoduje zmniejszenie skuteczności polskiego wojska.
Po prostu, falanga to nie nasza bajka. :-)
Polegli? POLEGLI?!
OdpowiedzUsuńA już czczenie zdrajcy lizbońskiego, to chyba jakiś absurdalny żart? Chociaż... jaka elita, taka mitologia.
Lubię, jak anonimy wypisują debilizmy. Wiadomo, że anonimowy, bo pod nazwiskiem bałby się obskoczyć po mordzie.
OdpowiedzUsuń@Fox:
OdpowiedzUsuńSmaczek dla ciebie, czyli kolejny wykwit debilizmu Wielomskiego
http://konserwatyzm.pl/artykul/1604/fronda-to-portal-judeochrzescijanski
Pogrzeb kpt. W. Raginisa:
OdpowiedzUsuńhttp://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110902&typ=po&id=po05.txt
No cóż, Wielkodupski znowu mentalnego bąka strzelił, nic nowego.
OdpowiedzUsuńNie prawda żywe torpedy Japończycy czy jak kto woli Japońce wymyślili w 1938 podczas walki z Chińczykami z posród zwolenniku Mao,Czu Te oraz konerwatystow i buddyjskich socjalistów Czianga , Szikaja i prawicowych liberalów i centrowych socliberalów soclibralłow Sun Yat Sena z lewej części sojuszu kuomintang , a poza tym to byla z tmi żywymi torpedami w odróżnieniu.Rząd polski sanacyjny oraz jako konserwatywno-narodowo-centrowo-liberalny i opozycja centrowo-prawicowo-lewicowa i endecka oparte na koncepcjach chrzęścijańskich nie bral tego pomysłu powstalego wśród lewicy laickiej i radykalów chlop[skich zbyt serio...
OdpowiedzUsuńNie traktowano tego pomyslu jakis narwańców zbyt serio!
Usuń